05.2007

Aparat

Na początku ubiegłego roku, ponieważ dochód ze sprzedaży zdjęć (jestem fotografem) nawet w części nie zaspokajał naszych potrzeb postanowiłem, że nie będę tego roku fotografował, a raczej zajmę się pracą fizyczną. Od lutego pracowałem w sadzie przy pielęgnacji drzewek, później przy zbiorze rabarbaru, truskawek, malin itd. Szkoda mi było, że marnuję swój talent i że jestem zmuszony do pracy niezgodnej z moimi zdolnościami. W dodatku niedługo po tym zepsuł mi się aparat. Już nie tylko nie chciałem, ale i nie mogłem robić zdjęć. Skupiłem się więc na pracy przy zbiorach owoców.

Około października zaczęliśmy się z żoną zastanawiać, że chyba nie jest Bożą wolą, abyśmy dalej tak żyli. Starczało nam co prawda pieniędzy na opłaty i jedzenie, ale utrzymanie rodziny wymaga więcej nakładów. Nie mieliśmy pieniędzy na przybory szkolne dla dzieci (dzięki Bogu dostaliśmy jednak stypendium, które nam to umożliwiło), kończyły się nam skarpetki itp. i nie mieliśmy opału na zimę. Postanowiliśmy jeszcze raz spróbować z fotografią. Tym bardziej, że co jakiś czas dostawałem zamówienia na zdjęcia, których nie mogłem zrealizować z powodu braku aparatu. Pomyślałem, że jeśli Bóg chce, abym znowu robił zdjęcia, to da mi pieniądze na aparat. Modliłem się w tej sprawie i pytałem o Boże plany względem mnie. Postanowiłem, że jeśli Bóg da mi jakieś pieniądze ze zdjęć, to chciałbym je w całości przeznaczyć na nowy aparat.

Długo nie czekałem na odpowiedź. W ciągu dwóch tygodni odezwało się wydawnictwo z którym współpracuję i przesłali mi zapotrzebowanie na zdjęcia. Wiele z nich miałem w archiwum, więc nie zachodziła potrzeba fotografowania. Nagrałem zdjęcia na CD i wysłałem.

Po kilku tygodniach okazało się, że wybrali wiele moich zdjęć, jednak dokładnie nie wiedziałem ile. Sprawa zakończyła się w kwietniu, kiedy wypłacono mi pieniądze za zdjęcia. Suma przeszła moje oczekiwania - 6300 zł. Tak jak obiecałem całą kwotę (po odjęciu dziesięciny) przeznaczyłem na nowy sprzęt fotograficzny. Kupiłem aparat Nikon D 80, dwa obiektywy, statyw, plecak i kartę pamięci.

Bóg kolejny raz zatroszczył się o nasze potrzeby. I to jak!

Chwała Bogu.


Grzegorz