03-2009

Visa Classic

Na początku naszego pobytu na wsi, zaraz po przeprowadzce nie mieliśmy problemów finansowych. Remontowaliśmy dom, urządzaliśmy go, cieszyliśmy się wolnością od miejskiego zgiełku i tym, że możemy dużo czasu spędzać razem. Z wydawnictw napływały zamówienia na zdjęcia, więc co jakiś czas wyjeżdżałem na kilka dni popracować zawodowo. Sielanka trwała do października.

Nagle bez jakiegokolwiek powodu przestały przychodzić zamówienia na zdjęcia. Źródło dochodu wyschło. Przyzwyczajeni do tego, że pieniądze zawsze są, zaczęliśmy robić zakupy na kredyt. Wmawialiśmy sobie, że jak tylko pojawią się jakieś dochody, to natychmiast spłacimy debet na karcie kredytowej.

Minął listopad i grudzień, a pieniądze nie napływały. Zrozumieliśmy, że mamy kłopoty. Przez te dwa miesiące zrobiliśmy dług w wysokości czterech tys zł. Nie jest to może bardzo wielka kwota, ale jak się nie ma żadnych dochodów urasta do niewyobrażalnych rozmiarów. Zajrzała nam w oczy rozpacz. Przestaliśmy płacić rachunki za prąd, telefon itd.

Szukałem różnych sposobów zarobienia pieniędzy, ale w tym okresie jest to bardzo trudne. Płakaliśmy z rodziną po nocach, a zadłużenie nasze z każdym dniem się powiększało. Były to najcięższe chwile jakie kiedykolwiek przeżyliśmy. Zaczęły nas nachodzić myśli o powrocie do Kołobrzegu i przyznaniu się, że wyjazd na wieś był błędem.

Jednak nie wierzyliśmy w to i postanowiliśmy się nie poddać. Wiedzieliśmy, że to Bóg nas tu posłał, a my posłuchaliśmy Jego głosu. Dlaczego teraz nas opuścił? Dlaczego wyciągnął nas z Egiptu i pozostawił na pustyni? Były to straszne chwile dla całej naszej rodziny. Czuliśmy się oszukani i odrzuceni. Przecież poszliśmy za Jego głosem. Dlaczego zostawił nas w najgorszym momencie?

Dzisiaj po sześciu latach mieszkania na wsi łatwiej mi o tym pisać ale był to najczarniejszy okres w moim życiu. Dzisiaj wiem, że tamte doświadczenia były niezbędne do naszego duchowego rozwoju. Dzisiaj z wdzięcznością patrzę na tamten okres.

Wiele się zmieniło od tamtej pory. Wiem, że Bóg nigdy nas nie zostawił. Dzisiaj po sześciu latach od tych wydarzeń mogę stwierdzić, że On troszczy się o nas, dba o nasze potrzeby i zabiega o naszą miłość. Czasami musi nam przypomnieć, że jesteśmy od Niego zależni.

Dzisiaj po sześciu latach spłacania zaciągniętego wtedy długu wpłacam ostatnią ratę i oddaję kartę. Nie chcę jej. Nie jest mi potrzebna. Nie chcę liczyć na cokolwiek poza Nim. On jest moją gwarancją, że nie zabraknie mi niczego.



Grzegorz